Pamiętanie o kilku podstawowych zasadach obsługi automatycznej skrzynie biegów, pozwoli nam na jej długie przebiegi i mniejsze koszty serwisowe.
Skrzynie automatyczne w samochodach osobowych jeszcze niedawno kojarzone były przez polskich kierowców jako awaryjny, kosztowny w eksploatacji dodatek, którego unikano jak ognia.
Samochody z takimi przekładniami miały mniejszą wartość rezydualną, co więcej, pomimo niskiej ceny odsprzedaży trudno było znaleźć na nie klienta.
W ostatnim czasie sytuacja uległa zmianie. Statystyki jasno wskazują wzrost sprzedaży aut z przekładnią automatyczną i to we wszystkich segmentach rynku.
Od samochodów premium i sportowych, po małe autka miejskie, coraz więcej kierowców ceni sobie komfort jaki daje “automat”. Co więcej, od czasu spopularyzowania automatycznych skrzyń dwusprzęgłowych, kierowcy mogą cieszyć się dynamiczną zmianą przełożeń i spalaniem paliwa na poziomie skrzyń manualnych, co znacznie poszerzyło krąg użytkowników. Nie da się jednak ukryć, że w przypadku awarii przekładni nadal trzeba liczyć się z kilkukrotnie, a nawet kilkunastokrotnie wyższym kosztem naprawy niż w przypadku ręcznej skrzyni. Co ciekawe, większość usterek wynika z błędów eksploatacyjnych i zaniedbań w podstawowej, okresowej obsłudze.
Skrzynia automatyczna – o tym trzeba pamiętać
Jak zatem dbać o automatyczną przekładnie, żeby służyła nam długo i bezawaryjnie?
Zacznijmy od czynnika najważniejszego – wymiany oleju. Niezależnie czy mamy do czynienia z przekładnią hydrokinetyczną czy dwusprzęgłową jest to czynnik kluczowy.
Olej odpowiada za smarowanie całej przekładni, odprowadza ciepło od pracujących elementów, a jego właściwe ciśnienie jest niezbędne do sterowania przełożeniami.
Dlatego konieczne jest regularne sprawdzenie stanu oleju i regularna jego wymiana.
Sam olej musi być dobrany do konkretnej przekładni, co jest ujęte w instrukcji obsługi pojazdu. Można się też zdać na wyspecjalizowany serwis, który z pewnością dobierze odpowiedni środek smarny. Jest to sprawa kluczowa, gdyż niewłaściwy olej może spowodować poważną awarię.
Nawet jeśli instrukcja obsługi pojazdu nie informuje o konieczności wymiany oleju, należy dla dobra przekładni i własnego portfela przeprowadzić wymianę, nie przekraczając interwału 50-60 tys. km. przebiegu. Warsztaty specjalizujące się w obsłudze przekładni automatycznych jasno wskazują bezpośrednią zależność pomiędzy wyeksploatowaniem oleju, a znacznie krótsza żywotnością skrzyni. Ciężkie warunki eksploatacji i względnie wysokie temperatury panujące w układzie, doprowadzają z czasem do degradacji i utraty fabrycznych właściwości oleju.
Na dodatek środek smarny przepompowywany jest w skrzyni bardzo cienkimi kanalikami, które to mogą zostać zapchane powstającymi z czasem osadami. Co ciekawe, producenci skrzyń również zalecają wymianę oleju co 50-60 tys. km. Dlaczego zatem producent samochodu chwali się brakiem konieczności wymiany? Jest to podyktowane polityką dbania tylko o pierwszego klienta, kupującego samochód w salonie. Skrzynia z niewymienionym na czas olejem wytrzyma do naprawy głównej 150-200 tys. km. Producent może się pochwalić niskim kosztem eksploatacji, a los auta na rynku wtórnym, po wskazanym przebiegu już go zwyczajnie nie interesuje.
Sama wymiana oleju nie jest czynnością tak prostą jak wymiana oleju silnikowego. Jeśli serwis wymienia olej metodą grawitacyjną, to powinniśmy omijać go szerokim łukiem. Ten sposób zapewnia spuszczenie ok. 50% czynnika smarującego, gdzie drugie, zanieczyszczone i wyeksploatowane 50% oleju dalej będzie krążyło w układzie. Jedyna słuszna metoda wymiany oleju w “automacie” to metoda dynamiczna. Polega ona na podłączeniu do skrzyni specjalistycznego urządzenia, które pod ciśnieniem i z użyciem odpowiedniej chemii czyści całą skrzynię i wszystkie kanały olejowe.
Cały stary czynnik smarujący i osady zostają wypłukane, a skrzynia uzupełniona o odpowiednią ilość wcześniej dobranego czynnika. Na koniec serwis, jeśli w danej skrzyni jest taka możliwość, wymienia filtr. Koszt samej wymiany dynamicznej, bez materiałów to około 500-600 złotych. Cały proces trwa ok. 4 – 8 godzin. Koszt materiałów można oszacować na 600 złotych, ale jest on zmienny i zależy od konkretnego modelu przekładni. Warto też, żeby przy każdym przeglądzie technicznym samochodu mechanik sprawdzał czy olej nie wycieka ze skrzyni, co szybko może uszczuplić jego stan i doprowadzić do awarii.
Eksploatacja automatycznej skrzyni biegów
Kolejnym ważnym aspektem wydłużenia żywotności automatycznej przekładni jest jej właściwa eksploatacja. Bardzo istotnym jest, żeby unikać szeregu błędów, które mogą znacznie skrócić przebieg skrzyni do naprawy głównej.
Podstawowa zasada eksploatacji, często zapominana przez kierowców wykonujących w pośpiechu manewry parkingowe, to zmiana trybów skrzyni tylko po pełnym zatrzymaniu samochodu, z wciśniętym pedałem hamulca. Zwłaszcza zmiana z trybu „D” na „R” i na odwrót jest wyjątkowo szkodliwa kiedy samochód jeszcze się toczy, nawet powoli. W takim przypadku elementy przekładni przenoszą bardzo duże siły, które nieodzownie doprowadzą do poważnej awarii. Podobnie w przypadku włączenia trybu „P” kiedy samochód jeszcze się porusza. Skrzynia może zablokować się na aktualnym biegu, co może wywołać poważną usterkę lub nawet całkowite zniszczenie skrzyni.
Dodatkowo należy wyłączać silnik tylko w trybie „P”. Wyłączenie w każdym innym ustawieniu powoduje pozbawienie smarowania nadal wirujących elementów, co znowu skróci żywotność układu.
Warto wspomnieć, że nowoczesne skrzynie mają już najczęściej elektroniczne selektory trybów jazdy, które nie pozwalają na większość opisanych powyżej, szkodliwych zachowań. Trzeba jednak być czujnym i wyrabiać sobie właściwe nawyki obsługowe, zwłaszcza kiedy podróżujemy samochodem wyposażonym w skrzynię automatyczną starszej generacji.
Przejdźmy do kolejnych błędów ekslopatycyjnych. Bardzo popularnym i częstym błędem jest przełączanie skrzyni w tryb „N”, podczas stania w korku, hamowania lub podczas zjeżdżania ze wzniesień.
W skrzyni automatycznej przy przełączeniu z trybu „D” na tryb „N” musi nastąpić nagłe wyrównanie prędkości obrotowych elementów wirujących, co przyspiesza ich zużycie. Konkretnie, częste, krótkotrwałe wybieranie trybu „N” powoduje powstanie luzów na tzw. wielowypustach łączących elementy przekładni hydrokinetycznej.
Warto dodać, że w trybie „N” w skrzyni panuje dużo mniejsze ciśnienie oleju, odpowiadające potrzebom pracy przekładni na postoju. Używanie tego trybu podczas jazdy powoduje niedostateczne smarowanie i chłodzenie układu, co znów może skończyć się poważną awarią.
Unikajmy też wciskania pedału hamulca razem z gazem w celu efektownego, szybkiego startu spod świateł. Powoduje to gwałtowny wzrost temperatury w skrzyni, która musi przenieść cały moment obrotowy, który normalnie trafiłby na koła.
Bezwzględnie nie wolno też uruchamiać samochodu z automatem “na pych”. Nie dość, że ze względu na konstrukcję przekładni zwyczajnie się to nie uda, to dodatkowo możemy uszkodzić przy tym rozrząd, cały napęd, a nawet katalizator, który zostanie zniszczony przedostającym się do układu wydechowego paliwem.
Przy stromych zjazdach, oprócz wskazanego już unikania biegu neutralnego, należy też wspomagać się hamowaniem biegami. W nowszych skrzyniach zwyczajnie redukujemy manualnie bieg na niższy, co nie pozwoli na znaczne rozpędzenie się auta, w starszych możemy ręcznie włączyć ograniczenie do 2 lub 3 biegu, co odciąży układ hamulcowy.
Musimy być też ostrożni kiedy zakopiemy się w śniegu lub piachu. Metoda znana z manualnych skrzyń biegów, tzw. rozbujanie auta “na kołyskę”, w przypadku automatycznej skrzyni jest w zasadzie niemal niemożliwa do zastosowania. Jak już wspominałem szybkie zmiany kierunków jazdy przód-tył powodują przełączanie biegów, gdy samochód jeszcze się toczy, a to wywołuje duże, szkodliwe naprężenia układu. Jedynym, bezpiecznym, samodzielnym sposobem jest ręczny wybór niskiego przełożenia i próba powolnego wydostania się z grząskiej pułapki.
Uważnym należy być również przy próbie holowania przyczepy samochodem wyposażonym w przekładnię automatyczną. W pierwszej kolejności trzeba sprawdzić czy producent dopuszcza taką możliwość, a nawet jeśli, to trzeba restrykcyjnie przestrzegać dozwolonej masy przyczepy. W innym przypadku znów możemy doprowadzić do przegrzania i zniszczenia układu przeniesienia napędu.
Podobnie jest z holowaniem uszkodzonego samochodu z “automatem”.
Tu znów należy sprawdzić w instrukcji co dopuszcza producent. Często zezwala na holowanie z niskimi prędkościami (40 – 50 km/h) na dystansie nie przekraczającym 40 km i to pod warunkiem, że w uszkodzonym samochodzie możemy pozostawić uruchomiony silnik podczas holowania. Jak już wiemy włączony silnik pozwala na smarowanie olejem ruchomych elementów skrzyni i odbieranie ciepła z układu. Jeśli auto unieruchomiła usterka silnika, możemy holować samochód tylko na krótkim odcinku, nie przekraczając 40 km/h. Jednak najbezpieczniej jest skorzystać z holowania na tzw. motylku, zawieszając samochód za oś napędową lub załadować auto na lawetę. To ostatnie rozwiązanie, to jedyna dozwolona opcja jeśli powodem holowania jest usterka samej skrzyni.
Podsumowując, stosując się do przedstawionych w artykule zasad serwisowania i eksploatacji możemy zapewnić naszej skrzyni nawet kilkaset tysięcy kilometrów bezawaryjnej jazdy i to niezależnie czy nasz samochód jest wyposażony w przekładnię hydrokinetyczną, dwusprzęgłową czy bezstopniową. Oprócz bezawaryjności skrzynia automatyczna odwdzięczy się nam komfortem podróżowania, a w przypadku modeli dwusprzęgłowych prędkością zmiany przełożeń na poziomie wprawnego kierowcy posługującego się “manualem”.
Źródło: motofakty.pl